środa, 27 października 2010

Jak żyć pełnią życia ?

Inspiracją do napisania tego posta była refleksja pewnego mojego znajomego, nazwijmy go Tomek, z którym miałem przyjemność kiedyś pracować. 
Mówił mi mniej więcej tak…
 
 „Powiedź mi Darek jak to jest, przyszedłem na ten świat, podobno w czepku urodzony, idealny i wolny. Bez wad. Z umysłem czystym jak łza. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy i ufny jak wtedy. W pewnym momencie, gdzieś po drodze, ktoś zaczął mnie tresować jak psa. Postanowił nauczyć mnie strachu i to nie takiego przed niebezpieczeństwami życia jak trujące jagody, czy dzikie zwierzęta. Uczono mnie lęku przed byciem nieatrakcyjnym, strachu przed odrzuceniem, niedopasowaniem, wyrzekania się własnego zdania, tylko po ta aby przypodobać się innym. Długo walczyłem o to, aby by kimś innym niż jestem. Chodziłem w obcej masce. Bałem się inaczej myśleć, ubierać się, mówić i robić to co chcę. Bałem się żyć i być sobą. Straciłem swoją wolność i żyję ciągle życiem innych”

Brzmi znajomo? Czujesz ten klimat? Widzisz podobieństwo? 
Też możesz się pod tym podpisać?

Możesz to nazywać różnie, ale zawsze sprowadza się to do tego samego. To lęk przeszkadza nam żyć, jakkolwiek byś go nie nazywał. Stach i lęk rodzi stres. Stres permanentny powoduje, że czujemy się zagrożeni, a to powoduje nowy strach i lęk. Spirala się nakręca. Ludzie często boją się nawet marzyć, aby nie budzić lęku. Nasz naturalny wyłącznik stresu antagonista Układu Sympatycznego, nie jest wcale taki sympatyczny. Ciągły stres szybko przyjmuje za normę i zapomina co zrobić aby nas uspokoić. Nie wie jak przywrócić nas do równowagi. A wtedy czujesz się na okrągło, zupełnie jak pomarszczona śliwka w kompocie.
Czy musisz nadal tak wymiękać? Czy tak musi być już do końca Twojego kompotu? Przecież obawa przed tym, co obce, nieznane, nowe jest naturalnym zjawiskiem. To zarówno pozostałość po naszych praprzodkach, dla których nowe miejsca oznaczały nowe zagrożenia jak i pozostałość po dzieciństwie, okresie, w którym naszą ciekawość i kreatywność zabijali rodzice i szkoła, robiąc to w imię miłości i dla naszego dobra. Od tego nie uciekniesz, ale masz szansę, ponieważ w  życiu każdego człowieka, gdzieś w pewnym momencie, pojawia się myśl, że może warto w końcu dorosnąć. Nie wiem ile masz lat, ale skoro zdajesz sobie z tego sprawę, że świadomie wybierasz stale to, co znane, stale grasz tę sama bajkę, bo nie masz pewności, to raczej jesteś już dorosłym człowiekiem. Najwyższy więc czas opuścić ten czarny las. Nie po to przez lata zdobywałeś wiedzę i doświadczenie, żeby teraz z tego nie korzystać i kryć się w „Jaskini Platona” w ciemości, z dala od ludzi. 

Ty chcesz przecież tak jak wszyscy cieszyć się światem, w zdrowiu i radości poznawać nowe miejsca i nowych ludzi. Przecież w głębi duszy wiesz, że sobie poradzisz i tak naprawdę to nie masz żadnego wyboru, jeśli chcesz żyć pełnią życia jeszcze za życia.  Tomek jest już dalej niż przypuszczał na początku.  A Ty?

3 komentarze:

  1. dobre, jakby do mnie na moje dzisiejsze pytanie.. wiem juz gdzie jest jaskinia Platona, tylko jeszcze nie wiem, co istnieje jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja akurat nie miałam przyjemności być ,,tresowana'' oprócz słów,że mam się uczyć,bo robię to dla siebie nie słyszałam innych słów krytyki..A zawsze byłam takim trochę odmieńcem..Miałam własny styl i w modzie i myśleniu,a tym bardziej w mówieniu..Nie lubiłam nikogo naśladować..ja to ja -nikt inny.
    Ale gdzieś po drodze,chyba w szkole średniej..próbowałam się ''dopasować'' do środowiska..potem małżeństwo..inni ludzie,inne otoczenie..Maska,życie życiem innych..tylko po to by być akceptowaną..Trwało to parę latek..
    Niestety..a może na szczęście w końcu nie wytrzymałam w tym ''więzieniu'' -tak się czułam przez te kilka lat,ale sama sobie je zafundowałam..
    Po prostu coś we mnie pękło..Zaczęłam znowu być sobą,wyrażać swoje zdanie i sprzeciwiać się temu co mi się nie podobało,robić to co chciałam zrobić.I o dziwo od tego momentu zaczęłam bardziej zbliżać się do innych,zaczęliśmy lepiej się rozumieć. Mówię(piszę) to co myślę,nie zawsze to się być może podoba,ale jestem jaka jestem i nie chcę się zmieniać. Ja siebie akceptuję i lubię..a inni..nie wiem. Ale o wiele łatwiej jest mi teraz żyć i wyrażać własne zdanie,niż wtedy,kiedy sto razy zastanawiałam się czy warto się w ogóle odezwać..zrobić coś inaczej..
    WARTO! Bezpieczniej,wygodniej i prościej jest zgadzać się ze wszystkimi i na wszystko..Ale taka postawa zabija w nas to co najlepsze i najwartościowsze..Stajemy się takimi pół-robotami,a przecież każdy z nas ma swój rozum..marzenia,pragnienia..nie wolno nam tego stłamsić,uśpić,bo przebudzenie może przyjść za późno..Co prawda mam jeszcze pewne ograniczenia..(życiowe niestety)ale przestałam się bać i przejmować tym co myślą inni.Ja to ja-i chcę być tym kim jestem. Muszę radzić sobie z różnymi problemami,i nawet nieźle mi to wychodzi,a to cieszy i pobudza do dalszego działania. WARTO Więc być sobą,wyrażać własne myśli,i nie bać się dnia jutrzejszego..Kiedy jutro nadejdzie z jakimś nowym wyzwaniem-łatwiej się z nim zmierzyć,gdy nie ma strachu i żadnej maski na twarzy..

    Naprawdę boli mnie głowa..zaraz poemat stworzę..wytnij jak coś niepotrzebne,albo spróbuję jeszcze raz.
    Pozdrawiam
    K.M. M.

    OdpowiedzUsuń
  3. TAK,naprawdę WARTO. Warto też czytać Twoje komentarze. Dziękuję bardzo za cenny prezent od Ciebie K.M.M

    OdpowiedzUsuń