piątek, 31 grudnia 2010

Jak odkryć prawdziwego siebie ?

Uczeń nosił wodę, przygotowywał strawę, sprzątał śmieci i wykonywał codzienne niezbędne czynności, by zapewnić sobie przeżycie. Mistrz medytował całymi dniami u wrót świątyni. Uczeń nie śmiał przeszkadzać mistrzowi w jego rytuałach. Nie śmiał odezwać się, nie śmiał nawet podnieść wzroku. Wszystko wykonywał w pokornym milczeniu. Pewnego dnia, jeszcze w Starym Roku, kiedy niósł wodę z pobliskiego źródła, przechodził tuż obok świątyni. Zerknął ukradkiem i ze zdumieniem spostrzegł, że Mistrza nie ma przed świątynią. Bardzo go to zaskoczyło. Zaciekawiony zajrzał do środka. Kadzidła paliły się jak zwykle przy modlitwie. Zląkł się, bo nie wolno było mu zaglądać do świątyni. Z niepokojem w sercu wybiegł. Wrócił do swoich obowiązków, ale nieobecność Mistrza nie dawała mu spokoju. Następnego dnia, gdy kolejny raz wracał z woda obok świątyni okazało się, mistrz znów jest nieobecny. Wiedziony ciekawością i chęcią poznania sekretu...ośmielił się i wszedł do świątyni. Tym razem bardziej opanowany. Usiadł i zaczął medytować. Ogarnął go wewnętrzny spokój. Czas jakby się zatrzymał, cały świat zniknął, a on stał się jednością z samym sobą. Dla niego to była chwila, choć zapadał już zmierzch, gdy otworzył oczy. Wstał i pewnym, śmiałym ale spokojnym krokiem skierował się ku wyjściu. Zaskoczenie było ogromne, kiedy okazało się że na zewnątrz cały czas czekał Mistrz, który rozścielił pod stopami ucznia swą jedwabną szatę mówiąc: 
                                                  "Tak długo na Ciebie czekałem, byś tego dokonał i odkrył prawdziwego siebie ..."

                                            Czy warto zatem dalej nie śmieć śmieć i tak skończyć ? Decyzja należy tylko do Ciebie ...

środa, 27 października 2010

Mamut w Lodzie

Dlaczego niektórzy tkwią zamrożeni we własnych przekonaniach, jak Mamut w bryle lodu. "Nie ma wyjścia, nie ma wyjścia,"- powtarzają jak mantrę. Inne podobne im Mamuty utwierdzają ich w tym przekonaniu, mówiąc "No tak, nie ma wyjścia, to sie nie uda, taki już nasz los, winny jest Dziadek Mróz, ale zobacz ja też jestem zamrożony tak jak ty. Razem nam będzie cieplej i lżej na duszy". Wytrzymamy do Odwilży". Jak mówią, tak myślą i tak robią, ale raczej pod siebie. Efekt? Tkwią tam do dziś, bo nie wiedzieli, że to Kraina Wiecznego Lodu.

Jak Ty myślisz? Czy przez zbiorowe narzekanie coś się stanie? Czy coś się zmieni na lepsze?
Dokładnie nic a nic, prawda? A wyjście jest przecież w zasięgu. Proste i szybkie. Wystarczy się obudzić, aby zobaczyć ramy własnych przekonań. Wystarczy otworzyć oczy, patrzeć, słuchać, myśleć i myśleć a lód sam się rozpuści jak zacznie nam czacha parować, wiem coś o tym, hehe :-)
 
Czaisz bazę ?
Nie jesteś Wszyscy. Nie masz przecież na imię Każdy. 
No tak czy nie ?

Ludzie Sukcesu pytają siebie ciągle: "Co ja robię nie do końca dobrze, że
tkwię jeszcze  w tym lodzie. 
Czy Chcę i gotów jestem działać po nowemu ?"
 
A Ty chcesz ? - pomyśl przez chwilę zanim sobie odpowiesz na pewno...

Love Story z Żabą

W moim ogrodzie mieszka Żaba, wielka, szara Ropucha lub Ropuch nie jestem sekserem, więc skąd to mogę wiedzieć. Mieszka sobie cichutko pod liściem w moim ogrodzie.
Wtedy jeszcze, nie rozumiałem, dlaczego woli całą noc stać nieruchomo pod lampą niż skorzystać ze smakowitego, świeżutkiego komarka, którego położyłem jej przed nos.
Powiedziałem jej wtedy-„Księżniczko, jak zjesz komarka, to cię pocałuję, mimo, że strasznie starą i brzydką ropuchą jesteś". A ona nic. „Obrażona za "starą ropuchę’" -pomyślałem- "Nie ufa mi. Do tego ślepa, głucha i ma depresję". A ona nic. 
Albo nie!” - pomyślałem sobie na koniec. "Ona na pewno gardzi szantażem. Nie zje, bo ma takie zasady" – „Nie biorę nic od nieznajomego”. A w ogóle to ja się jej chyba nie podobam i ona nie chce żebym ją całował, bo ma uraz z dzieciństwa, kiedy to ją Bociek (sic:-) pocałował w d .... ę  :-(
Odszedłem zniesmaczony. Źle się strasznie poczułem. Odrzucony, niekochany. Pomyślałem -"Nawet ropuchy to świnie, a w ogóle to nikt mnie nie lubi"
Jestem do niczego, bezwartościowe dno, cały świat jest zły".

Jaki ja głupi wtedy byłem! Nie wiedziałem, że jej własne rozumienie świata jest całkowicie inne niż moje.
Opiera się na założeniu, że pokarm to tylko i wyłącznie małe, czarne obiekty latające.

Wiecie, że żaba zdechnie z głodu wśród smakowitych, nieruchomych muszek na ziemi ?
Twarda jest - jak chleb z Biedronki !

A wystarczyło wtedy tylko obserwować, jak naukowiec obserwuje mrówki, aby stwierdzić, że są bardziej pracowite niż pszczółki. A wiecie dlaczego mrówki są bardziej pracowite niż pszczółki ?
Bo nie tracą czasu na Bzykanie !

I Ty też nie trać czasu na iluzje.

Obrona własnego rozumienia świata nie popycha Cię naprzód.
Gruntuje tylko w przekonaniu, że ludzie są dokładnie tacy jak nam się wydaje, że są. Niektórzy wolą w to wierzyć i czekać biernie na szczęście obiecane po drugiej stronie lustra. Czy Ty też ?

Jestem Kimś ?

Jestem Wariatem ?

Jestem Wariatem - to widzą
Bo nie widzę tak jak Oni chcą

Jestem Wariatem - tak mówią
Bo nie mówię tak Oni chcą
 
Jestem Wariatem - tak czują
Bo nie czuję jak Oni chcą

Jestem Wariatem – to mi robią
Bo nie robię to co Oni chcą

Jestem Wariatem
Bo nie jestem z Tobą
Zanim spotkam siebie

Pięknie być Wariatem

Z czasem Oni się przyzwyczają
A Ja pozostanę sobą
Wciąż wolny...

Czy to Ja zwariowałem czy świat ?

Jak żyć pełnią życia ?

Inspiracją do napisania tego posta była refleksja pewnego mojego znajomego, nazwijmy go Tomek, z którym miałem przyjemność kiedyś pracować. 
Mówił mi mniej więcej tak…
 
 „Powiedź mi Darek jak to jest, przyszedłem na ten świat, podobno w czepku urodzony, idealny i wolny. Bez wad. Z umysłem czystym jak łza. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy i ufny jak wtedy. W pewnym momencie, gdzieś po drodze, ktoś zaczął mnie tresować jak psa. Postanowił nauczyć mnie strachu i to nie takiego przed niebezpieczeństwami życia jak trujące jagody, czy dzikie zwierzęta. Uczono mnie lęku przed byciem nieatrakcyjnym, strachu przed odrzuceniem, niedopasowaniem, wyrzekania się własnego zdania, tylko po ta aby przypodobać się innym. Długo walczyłem o to, aby by kimś innym niż jestem. Chodziłem w obcej masce. Bałem się inaczej myśleć, ubierać się, mówić i robić to co chcę. Bałem się żyć i być sobą. Straciłem swoją wolność i żyję ciągle życiem innych”

Brzmi znajomo? Czujesz ten klimat? Widzisz podobieństwo? 
Też możesz się pod tym podpisać?

Możesz to nazywać różnie, ale zawsze sprowadza się to do tego samego. To lęk przeszkadza nam żyć, jakkolwiek byś go nie nazywał. Stach i lęk rodzi stres. Stres permanentny powoduje, że czujemy się zagrożeni, a to powoduje nowy strach i lęk. Spirala się nakręca. Ludzie często boją się nawet marzyć, aby nie budzić lęku. Nasz naturalny wyłącznik stresu antagonista Układu Sympatycznego, nie jest wcale taki sympatyczny. Ciągły stres szybko przyjmuje za normę i zapomina co zrobić aby nas uspokoić. Nie wie jak przywrócić nas do równowagi. A wtedy czujesz się na okrągło, zupełnie jak pomarszczona śliwka w kompocie.
Czy musisz nadal tak wymiękać? Czy tak musi być już do końca Twojego kompotu? Przecież obawa przed tym, co obce, nieznane, nowe jest naturalnym zjawiskiem. To zarówno pozostałość po naszych praprzodkach, dla których nowe miejsca oznaczały nowe zagrożenia jak i pozostałość po dzieciństwie, okresie, w którym naszą ciekawość i kreatywność zabijali rodzice i szkoła, robiąc to w imię miłości i dla naszego dobra. Od tego nie uciekniesz, ale masz szansę, ponieważ w  życiu każdego człowieka, gdzieś w pewnym momencie, pojawia się myśl, że może warto w końcu dorosnąć. Nie wiem ile masz lat, ale skoro zdajesz sobie z tego sprawę, że świadomie wybierasz stale to, co znane, stale grasz tę sama bajkę, bo nie masz pewności, to raczej jesteś już dorosłym człowiekiem. Najwyższy więc czas opuścić ten czarny las. Nie po to przez lata zdobywałeś wiedzę i doświadczenie, żeby teraz z tego nie korzystać i kryć się w „Jaskini Platona” w ciemości, z dala od ludzi. 

Ty chcesz przecież tak jak wszyscy cieszyć się światem, w zdrowiu i radości poznawać nowe miejsca i nowych ludzi. Przecież w głębi duszy wiesz, że sobie poradzisz i tak naprawdę to nie masz żadnego wyboru, jeśli chcesz żyć pełnią życia jeszcze za życia.  Tomek jest już dalej niż przypuszczał na początku.  A Ty?

Drogi do Sukcesu

Twój skostniały, wdrukowany schemat uwarunkowanych zachowań doprowadził Cię do tego czym jesteś teraz.

Czy tego chcesz czy nie w spadku po dziadku Gadzie masz  3 drogi,  którymi możesze iść przez życie.  
Wielka trójka  to Walka–Ucieczka–Czekanie, 3F ( Fight–Flight–Freeze )
Pierwsza to aktywne życie DO Celu, dwie pozostałe pasywne OD Celu.

Kobiety z planety Wenus dysponują jeszcze jedną, bardzo słodką drogą do Sukcesu  Czułość i Przyjaźń (Tend-and-Befriend).  
Skąd to i dlaczego właśnie kobiety? - o tym w osobnym poście.

1. Droga OBRONY - Ucieczka

Jeśli idziesz drogą obrony ulegasz złudzeniu, że wiesz jaki naprawdę jest świat. Bronisz swojej wizji świata, bo jesteś przekonany, że nic lepszego nie ma.
Tracisz energię na udowadnianie sobie i innym, że to właśnie Ty się nie mylisz. Aby się w tym utwierdzić usilnie szukasz. Jeśli w to uwierzysz, tak właśnie będzie. Dlaczego? Ponieważ Twoja selektywna percepcja, będzie wszędzie widziała zło. Ale czym Ty jesteś słabszy, tym ludzie silniej atakują i tym więcej tracisz. Takie jest odwieczne prawo natury, zachowania silnego gatunku, walka genów. Od tego nie uciekniesz. Może zatem poczekać ...?

2. Droga STAGNACJI – Czekanie

Jeśli wybrałeś taką drogę czekania to  nic się nie wydarzy. Chodził w kieracie, narzekasz co poniedziałek i tracisz energię tylko o to żeby za bardzo nie bolało i szukasz tych co też tak mają. To uśmierza ból istnienia. Z czasem albo już, pojawi się postawa roszczeniowa, która będzie oddalała Cię od Sukcesu. " Dobra, ale jeśli nie to, to co ?" - możesz zapytać

3. Droga ZMIANY - Walka

Zmieniasz swój schemat zachowań, który nota bene, doprowadził Cię do tego czym jesteś teraz. Zaczynasz od siebie. Wychodzisz z „ciepłego gniazdka”. We wszystkich sygnałach i bodźcach z zewnątrz szukasz  pozytywnych lekcji, odpowiadając sobie na pytanie„ Co mi to dało dobrego? Co z tego mam na plus? Z pomocą przyjaciół pozwól ogarnąć się przez wesołą obsesję Sukcesu.

Wtedy poczujesz, że ludzie automatycznie przestają być obojętni i podstępni w stosunku do Ciebie. Nie będą Cię ranić, bo będziesz silny.

Im szybciej to zrozumiesz i zaczniesz działać, tym szybciej to się stanie.

Ty wybierasz i TY decydujesz. Tylko Ty możesz podjąć decyzję, którą drogą chcesz iść. Zaufaj swojej podświadomości, która jest już gotowa na Sukces i która czeka tylko na Twoją świadomą zgodę, zielone światło aby działać. Jeśli pojawią się wątpliwości, Sukces wskaże Ci drogę…

Kiedy pozytywne afirmacje szkodzą?

„Potrafię” , „Zrobię to„ - pozytywne afirmacje, według powszechnej opinii podnoszą samoocenę, poprawiają nastrój.

Czy zawsze są lekiem na to całe zło?
Czy na pewno są bezpieczne i pozytywnie skuteczne dla wszystkich?
Czy pozytywne afirmacje mogą komuś zaszkodzić?

Ktoś kiedyś zapytał mnie "Dlaczego czuję się gorzej po powtarzaniu afirmacji ?".
"Niemożliwe, powtarzaj więcej. Ludziom pomaga to i Tobie pomoże" - chciałoby się poradzić. Ale czy aby na pewno?



Okazuje się, że nie jest to takie oczywiste jak by się mogło wydawać.
10000 razy słysząc "mogą tylko pomóc" z ust autorytetów, staje się to najprawdziwszą społeczną prawdą.  Są nawet serwowane jak słodki deser na terapiach poważnych psychoterapeutów. Ale jak nadmiar kalorii tak afirmacje mogą zaszkodzić. Kogo? Kiedy?

Afirmacje nie trafią w cel, kiedy Twoją nadrzędną motywacją nie jest podnoszenie własnej wartości.
Ludzie z niską samooceną często czują się stabilniej i bezpieczniej, kiedy zewnętrzny i wewnętrzny świat potwierdza głęboko utrwalone w dzieciństwie przekonanie o sobie. Takie osoby potrzebują nade wszystko spójności i zgodności pomiędzy własnym przekonaniem (ich prawdą absolutną), a nowymi nadchodzącymi informacjami o sobie, także w formie afirmacji. Bronią się podświadomie przed "nieprawdą" na swój temat.Uwierzenie w pozytywną afirmację jest bardziej niebezpieczne niż stałość. Constans utwierdza się w przekonaniu, że znasz siebie dobrze i wiesz na co Cię stać. Kiedyś podświadomość mojego znajomego powiedziała do mnie jego ustami "Nie chcę zmian, boję się, że w to uwierzę". Lepsze złe, bo znane. Dlatego właśnie podświadomość rani Ciebie i sabotuje każdą próbę wyrwania się.

Sukces powstaje z percepcyjnej wizji wyobrażeń (w tym afirmacji).
Optymizm to droga do Sukcesu. Tak, to prawda. Ale jeśli tylko zauważysz, że pozytywne afirmacje nie działają na Ciebie tak jak byś chciał albo wręcz czujesz po nich gorzki smak ustach to znak, że Twoja podświadomość jest ciągle Twoim wrogiem, nie tzw. "źli ludzie". To Twoja podświadomość blokuje Ci dostęp do dobrej zmiany wybierając za Ciebie tzw. "wyuczoną bezradność" czy wręcz depresję, nazywając ją chorobą, jako mniejsze zło. Tym samym zbiera Ci szansę odbicia się w kierunku Twojej najlepszej strony JA. Tutaj nawet sam Seligman ze swoją psychologią pozytywną Cię z tego nie ruszy.
Co zatem robić? Afirmacje to genialna rzecz. Ale aby mogły pokazać swoją cudownie magiczną moc i niosły ię w górę musisz uśpić tego podstępnego strażnika stałości i bezruchu poziomu własnej wartości, trzymającego w stalowym uścisku jak pająk w sidłach.
To recepta na ruszenie tego wielkiego, ciężkiego koła młyńskiego, które dopiero wtedy, jak mąkę we młynie, zetrze w pył niewiarę we własne siły.
To dopiero ma sens !

Słodki Sen Lunatyka

Moja znajoma jest Lunatyczką. We śnie, otwiera oczy, wstaje z łóżka i spaceruje sobie po mieszkaniu. Śmiałem się kiedyś z tego, bo byłem przekonany, że ja tak nigdy się nie zachowuję. Ale z czasem śmiech zmienił się refleksję, czy aby na pewno ja się już przebudziłem? I nagle piorunem dostałem świadomość, gdzieś z głębi mojego umysłu, że od kiedy zasnąłem wcześnie w dzieciństwie nie obudziłem się ani razu. Było mi przyjemnie tak spać i żyć tak, tak żyją inni.
Nic nie przeszkadzało mi wierzyć w to, że skoro wstałem z łóżka, mam oczy otwarte i mówię, to znaczy, że się przebudziłem. Teraz już wiem, że można spać przez lata, udając, że się żyje.

Można gonić całe życie za iluzją stworzoną przez innych. Można cierpieć w poczuciu winy, powtarzając jak mantrę „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka…”. Można też czekać całe życie na to aż ktoś, da nam to coś  na czym nam bardzo zależy, a jak tego nie da – jesteśmy zawiedzeni, cierpimy, czujemy żal, jesteśmy rozczarowani, jest nam ciężko, a bywa wtedy że tracimy wiarę w coś wielkiego.  Czy warto tak żyć? Jak myślisz czy można to zmienić ?

A teraz wyobraź sobie, że budzisz się szczęśliwy i radosny jak Skowronek każdego ranka, wiedząc, że jesteś wolny od wpływu innych ludzi, od manipulacji Twoimi uczuciami. Bezpieczny na tyle, że już nikt nie potrafiłby Cię zranić. Jesteś szczerze i bezwarunkowo kochany i akceptowany, wolny od lęku straty osoby lub rzeczy?
Byłbyś w końcu jak ten ptak na niebie, prawdziwie wolny, lekki i bezpieczny wysoko poza zasięgiem.

Zobacz jakie to uczucie! Czy chciałbyś mieć taką moc ?
Co by się stało, gdybyś miał szczęście poznać sposób na pozbycie się pancerza, który chroni Cię bezczelnie przed Szczęściem. Gdybyś mógł to zmienić, czy byłoby to dla Ciebie ciekawe?

Wyobraź sobie, że masz już w sobie jasny, nieograniczony umysł, pełen spokoju. Ten spokój sprawia, że panujesz nad każdą sytuacją zawsze i wszędzie. Twój spokój daje Ci nieograniczoną, lekką i swobodną radość życia, która jest w Tobie na stałe. Twoja radość życia i równowaga umysłu naturalnie podnosi Twoje poczucie własnej wartości. Nie potrzebujesz nic dostawać od ludzi, aby poczuć się lepiej, nie musisz podnosić się ich kosztem, a tylko, jak piec kaflowy, oddajesz innym nadmiar swojego ciepła. Wzrasta tym samym Twoje współodczuwanie, empatia dla ludzi i świata. Nawet teraz możesz poczuć to wspaniałe uczucie spokoju i radości.

Jeśli chcesz Sukces może być Twój. Masz już pierwszy krok za sobą. Dalej może być już tylko łatwiej, ponieważ jedyne co musisz zrobić to podjąć decyzję, wziąć ster we własne ręce i nie dać się zepchnąć z kursu na Sukces.

wtorek, 26 października 2010

Dlaczego niszczysz swój Sukces?

"To nieprawda! Ja marzę o Sukcesie i wierzę, że gdzieś kiedyś będę go miał.
Niczego nie niszczę. Co za bzdura !?" – możesz tak od razu sobie pomyśleć.
Być może też, całkiem automatycznie, pojawia się w Twojej głowie złość i sprzeciw.

To bardzo naturalne. To typowa i całkiem zrozumiała reakcja na coś, co nie mieści się nam w głowach. Podobnie reagowali ludzie na Kopernika, bo jak mógł gadać takie bzdury, że Słońce nie zachodzi, tylko człowiek przed nim ucieka i to stojąc nieruchomo na Ziemi, która się w dodatku obraca – to dopiero mega-herezja była dla ludzi średniowiecza.

Droga do Sukcesu, każda zmiana na lepsze i rozwój zaczyna się od otwarcia umysłu. Od dania sobie zgody na zastanowienie się spokojnie nad tym, co w Twoim przekonaniu jest totalną bzdurą. Umiejętność zwycięzców to odwaga spojrzenia na drugą stronę medalu.

Jeśli chcesz pozostać tu gdzie teraz jesteś, będziesz podświadomie niszczył swój Sukces, aby bezpiecznie pozostać za murem. Łatwiej stamtąd bronić swoich przekonań. Marzenia i bierne czekanie na Sukces to Twój wybór? Taką podjąłeś decyzję już dawno temu? Widocznie masz w tym swój Cel. Szanuję to, dlatego dalszą część oddzieliłem bezpieczną linią, abyś nie czytał dalej i mógł bezpiecznie opuścić ten temat. Do zobaczenia - mam nadzieję i powodzenia, cokolwiek pod tym rozumiesz…

_________________________________________________________________

Jeśli czytasz dalej, to znaczy, że jesteś gotowy poznać ciemną stronę Księżyca własnego JA, dowiedzieć się, co tak naprawdę kieruje Tobą na drodze życia i dlaczego właśnie Ty jeszcze nie osiągnąłeś sukcesu osobistego i nie możesz jeszcze cieszyć się nim do końca, prawdziwie szczęśliwy. Ale przecież już byłeś…

Rodzisz się szczęśliwy. Zaczynasz życie pragnąc kochać i czerpać pełną radość z życia. Oczekujesz miłości, pieszczot, akceptacji. Ale zaraz potem, bardzo szybko przekonujesz się, że nie ma lekko. Musisz walczyć o jedzenie płaczem i dowiadujesz, że nie jesteś panem swego życia. Chłoniesz jak gąbka destrukcyjne komunikaty: „Pospiesz się, ślamazaro”, „Nie rycz, bekso”, „Głupi jesteś jak but”, „Niech Cię szlag trafi”, „Zamknij się”, albo opakowane łagodniej, ale też mocne „Nie bądź taki mądry !”, ”Jakie ty masz problemy?", On jest młodszy i bardziej kochany, ty radź sobie sam” „I tak Ci się nie uda Ci się, to niemożliwe”. Brzmi znajomo? Zaczyna się rzeźbienie twojego umysłu miękkiego jak glina. O tym jak miękka jest ta glina i jak łatwo ją urabiać, decydują geny. Rzeźbiarzami są przede wszystkim rodzice i najbliższe otoczenie. Tworzą w Twojej głowie Scenariusz na życie, w którym, chcesz czy nie, dostajesz główną rolę.
Uczysz się jej dorastając i grasz ciągle tę samą rolę wśród ludzi, idąc przez życie. Działasz podświadomie, dokładnie tak, jak zapisano Ci w Twoim Scenariuszu.
Dzięki niemu dokładnie wiesz, jak masz reagować na różne sytuacje życiowe.
Co więcej, z całych sił bronisz tego Scenariusza i robisz wszystko, aby nie wypaść z roli.  Wiesz na ile wartościowy jest twój wewnętrzny bohater, co może robić, co wypada mu mówić a czego już nie. W scenariuszu masz przydzielone określone wartości i nakazy moralne, przypisane przez otoczenie i przyjmujesz je jako własne przekonania. Na tej podstawie stajesz się aktorem swojego życia. Według tego budujesz opinię o sobie, tworzysz poczucie własnej wartości. Mając już gotową opinię o sobie porównujesz się z innymi. Jeśli Twoja rola to:
Ja nie jestem OK-TY jesteś OK ( JA-,TY+) to działasz w strefie niskich poziomów własnej wartości oddalając się od Sukcesu. Ale co najbardziej zdumiewające i niewiarygodne, Twój reżyser życia, Twój głos wewnętrzny, każe Ci, to niskie poczucie własnej wartości utrzymywać i bronić za wszelką cenę, wszelkimi możliwymi sposobami. Dlatego tak ostro i zdecydowanie odrzucasz „dobre rady”, wszystko to, co mogłoby to poczucie własnej wartości podnieść. Jeśli osiągniesz jakiś Sukces, za co zostaniesz pochwalony, czujesz się winny, czujesz się wewnętrznie jak oszust, bo wiesz, że na to nie zasłużyłeś. To po prostu nie pasuje do twojego scenariusza, nie pasuje do roli w Twoim teatrze życia…Niszczysz tym samym swój własny sukces, aby nie wypaść z roli.

Czy nadal chcesz tego? Jeśli nie, najwyższy czas zmienić scenariusz w Twoim teatrze, gdzie Sukces gra główną rolę.  Daj mu szansę. Daj sobie szansę na wolność od znanego.